Strona:O Żydach i kwestyi żydowskiej.pdf/9

Ta strona została uwierzytelniona.



.....Zapytujesz pan o myśli, które powstały we mnie, gdy do cichego kąta mego wichry grudniowe przyniosły wieści o burzy warszawskiéj. Szumiały one, szlochały, jęczały, i przez długie, bezsenne noce, obrazami krzywd i występków ludzkich, ciemność nocną czyniły mi krwawą. Co myślałam wtedy? Dla czego nie żądasz pan, abym opowiedziała: co czułam. Trzy wyrazy, a w głównych zarysach swych, uczucia określonemi byłyby. Ohyda, litość i żal. Ohyda przeciw anti-społecznym i anti-cywilizacyjnym czynom; niezmierna litość nad cierpiącemi; palący żal za owocem tyloletnich usiłowań szlachetnych i oświeconych umysłów, spadłym w rozpalony znowu płomień nienawiści. Trzy wyrazy określają uczucia, w głównych ich zarysach. Inaczéj z myślami. Trudno. Sprawa żydów u nas zawikłaną jest, wielostronną, zjeżoną kolcami.
Lecz utrzymujesz pan, że prawić wciąż o uczuciach naszych, byłoby rzeczą bezużyteczną. Objaśnić je należy jasno i energicznie, ale wnet po momencie obudzenia i zgnębienia, na porządek dzienny wnieść rozwagę, badanie i czyn.
Dodajesz pan jeszcze, że w dziejach społeczeństw bywają momenty, w których ludziom obdarzonym jakąkolwiek zdolnością do publicznego przemawiania, milczeć nie