Strona:O sześciu łabędziach.djvu/8

Ta strona została uwierzytelniona.
—   6   —

tałową, tę przecudną złotogłowę... Łzami żalu ją żegnali i serdecznie opłakali...
Gdy minęły cztery łata, ktoś smutnego króla swata...
Gdzieś daleko za górami, za morzami i chatami, cud — królewna z matką żyła, z ojcem królem w zamku była...
Nazjeżdżano się tam pono i o rękę jej proszono, ale piękna ta dziewica, choć cudnego była lica, ale serce zimne miała i przecudna była cała...
Król pamiętał jeszcze żonę, tę Ślicznotkę uwielbioną, więc nie myślał o żenieniu, lecz o wielkiem swem cierpieniu...
Lecz królewna go ujrzała i mieć mężem go zachciała... Bo przekorną zawsze była i zapomnieć go zmusiła, o Ślicznotce ukochanej, żonie jego mu oddanej...
I rozkochał się w królewnie, co chodziła tak powiewnie! jakby jaka lilja biała, jakby ciała już nie miała...