Strona:Obraz literatury powszechnej tom I.djvu/116

Ta strona została skorygowana.
—   102   —

Miłe ci w chłodzie takowe siedliska,
Gdzie zdrój szumiący z opoki wytryska.

Następnie opiewa niebezpieczeństwa i trudy, na jakie narażona była Latona z powodu prześladowania jej przez zazdrosną Herę. Nigdzie przytułku znaleść nie mogła, wreszcie wyspa Delos posępna i dzika dała się ubłagać i przyjęła Latonę. Tu się urodził Apollin pod opieką bogiń Rei i Temidy, która napoiła niemowlę nektarem z Olimpu przyniesionym.

Skoro napoju tego zakosztował
Potargał więzy, a zdziwione bogi
Czekały, z nimi jak będzie obcował.
On widząc orszak wkoło siebie mnogi,
Rzekł: „Odtąd ludziom będę prorokował,
Będę uśmierzał żale, zmniejszał trwogi,
Dajcie mi lutnię do słodkiego grania,
Kołczan, łuk, strzały, znamię panowania“.

Szedł, a wiatr igrał z włosy, co spadały;
Trzymał grot w ręku; smutne okolice
Delosu wdzięczną postać przywdziewały,
Delosu, co ma ścieśnione granice;
A czego inne pobliższe żądały,
Chlubny, iż bóstwa osiągnie świątnicę,
Nad inne wyspy iż został wzniesiony,
Przez Apollina za wolą Latony.

Świątynia, na wyspie Delos założona, ściąga ku sobie tłumy pobożnych pielgrzymów. Poeta nie zapomina i o sobie, mówiąc:

Pozdrawiam ciebie, Dyano, Latono,
I ciebie, wielkie bóstwo, Apollinie!
Delos! jeżeli przyjmiesz na twe łono
Przychodnia, który do ciebie zapłynie
I będzie pytał: kogo tu mieszczono,
Kto był u ciebie, co pieśniami słynie?
Powiedz: przyszedł tu był niegdyś zdaleka,
Z gór Chijos, nędzny i ślepy kaleka.

Miłe nam dotąd i w pamięci trwają
Pieśni, które tu, będąc u nas, śpiewał;
Dotąd je chętnie nasi powtarzają;
I czego on się może nie spodziewał
Pochwały jego nigdy nie ustają.
Przychodzień, choćby na to się zdumiewał,
Gdy pieśń usłyszy, zdumienie uśmierzy,
Westchnie i waszej powieści uwierzy.

Przedstawia dalej poeta wstąpienie Apollina na Olimp i powszechne wśród bogów rozradowanie pod wpływem jego czarownych pieśni. Wspomniawszy potem w krótkości o wędrówkach Apollina po Grecyi, zatrzymuje się dłużej nad dziejami świątyni w Delfach, którą on sam dźwignął, a zabiwszy straszliwego potwora Pytona, zesłanego