Miłe ci w chłodzie takowe siedliska,
Gdzie zdrój szumiący z opoki wytryska.
Skoro napoju tego zakosztował
Potargał więzy, a zdziwione bogi
Czekały, z nimi jak będzie obcował.
On widząc orszak wkoło siebie mnogi,
Rzekł: „Odtąd ludziom będę prorokował,
Będę uśmierzał żale, zmniejszał trwogi,
Dajcie mi lutnię do słodkiego grania,
Kołczan, łuk, strzały, znamię panowania“.
Szedł, a wiatr igrał z włosy, co spadały;
Trzymał grot w ręku; smutne okolice
Delosu wdzięczną postać przywdziewały,
Delosu, co ma ścieśnione granice;
A czego inne pobliższe żądały,
Chlubny, iż bóstwa osiągnie świątnicę,
Nad inne wyspy iż został wzniesiony,
Przez Apollina za wolą Latony.
Pozdrawiam ciebie, Dyano, Latono,
I ciebie, wielkie bóstwo, Apollinie!
Delos! jeżeli przyjmiesz na twe łono
Przychodnia, który do ciebie zapłynie
I będzie pytał: kogo tu mieszczono,
Kto był u ciebie, co pieśniami słynie?
Powiedz: przyszedł tu był niegdyś zdaleka,
Z gór Chijos, nędzny i ślepy kaleka.
Miłe nam dotąd i w pamięci trwają
Pieśni, które tu, będąc u nas, śpiewał;
Dotąd je chętnie nasi powtarzają;
I czego on się może nie spodziewał
Pochwały jego nigdy nie ustają.
Przychodzień, choćby na to się zdumiewał,
Gdy pieśń usłyszy, zdumienie uśmierzy,
Westchnie i waszej powieści uwierzy.