Strona:Obraz literatury powszechnej tom I.djvu/124

Ta strona została skorygowana.
—   110   —

Ludzie przemożnej nienawidzą pięści,
Lecz że bogowie tak chcą mieć, najczęściéj
Uległość zbójcom jest z potrzeby cnotą.
Pierwszy zaś sposób, którym się bogacą
Czystego ducha ludzie, każdy zdoła
Takiego użyć, bo on będąc zgoła
Siły i woli płodem, zwie się pracą.
Tę Zeus w korzeniu traw przed ziemską dziatwą
Głęboko schował, by nie była łatwą, —
Choć widząc taki, co w lenistwie pości,
Że pracowity korzyść odniósł w żniwie,
Jeśli nie z cnoty, tedy choć z zazdrości
Zechce, jak tamten, wspomódz się godziwie...
Zmysłom to naszym skryły sądy boże,
Jak mało człeku do wyżycia starczy.
Nieraz dniem jednym pracy gospodarczéj
Rokby się cały dał opędzić może —
Wtedybyś gnuśnie trawił byt wesoły.
Lecz pługby zbutwiał, zleniwiały woły, —
Więc bardzo mądrze działa Zeus, jeżeli
Z nami się wiedzą swą niezawsze dzieli...
................
Gdybym mógł wybór zrobić, tobym pono
Wcale nie istnieć wolał, albo wprzódy
Istnieć niż dzisiaj. Cóż? gdy mi znaczono
Żyć wśród żelaznej wieku tego grudy,
Kędy dzień każdy nowym znojem gniecie,
Noc ku bezprawiom kusi, te zaś wszędzie
Dosięga mściwa bogów dłoń — a przecie
Prędzej czy później kres i temu będzie!
Skończą dni swoje nędzni ludzie owi,
Którzy tyloma językami gwarzą.
Skoro szron skrzepnie nad ich zbladłą twarzą,
By nie zawadzał dłużej dziad wnukowi,
Władca go bogów niby kłos położy...
Aliści po nich będzie jeszcze gorzéj!
Nie wstąpią już-ci w ślad swych ojców dzieci —
Miła uprzejmość wprędce precz odleci —
Brat bratu obcym stanie się, druhowie
Wrogami sobie, starych rodzicieli
Syn własny z domu wygnać się ośmieli,
Bezbożnie sądząc, że się bóg nie dowie
O tem opatrzny. Ni bezpieczny będzie
Od swych sąsiadów kto na własnej grzędzie.
Przystojność wszelką, godność, cześć zdeptawszy,
Ludzie wytartem czołem będą bili
Przed tym, kto wziętość swą przez czyn najkrwawszy
Przywłaszczyć sobie zdoła. Od tej chwili