Strona:Obraz literatury powszechnej tom II.djvu/191

Ta strona została przepisana.
—   187   —

Ogniu niebieski! Dzielności wszechmocna!
Którym się wszystko żywo, wszystko utrzymywa,
Twa moc dziś jest bezowocna,
Twa waga niesprawiedliwa.
W czuciu, którego doznaję,
Krzywda się czyni naturze,
W mem sercu wszystek ogień zostaje,
A śmierć zimna na marmurze.
(Żywiej).Ten mię zbytek życia dusi,
Na którym mu dotąd zbywa...
Ale się Pigmalion cudu nie spodziéwa.
Już cud jest... i przestać musi...
To porządku przewrócenie
Zbyt znieważa przyrodzenie...
Niech twoja dzielność łaskawa
Powróci mu dawne prawa;
Do zupełności na świecie
Na dwóch istotach mu schodzi.
Między dwa serca podziel ogień przecie,
Co nie żywi jednego, a drugiemu szkodzi...
Tyś kierowała ruszeniem mej ręki,
Kiedym te formował wdzięki.
Dzisiaj im zbywa na duszy,
Ja im życia mojego połowy nie skąpię,
Bierz ją, a jeśli to ich jeszcze nie poruszy,
I całego im ustąpię...


Powoli przychodzi do siebie, ogarnia go jakaś radość nieokreślona; zdaje mu się, że młodnieje. A jakkolwiek nadzieja cudu go opuszcza, nie rozpacza już jak przedtem, tylko nie śmie spojrzeć na posąg, gdyż ilekroć rzuci nań oczy, serce mu drży a bojaźń zawraca głowę. Dodaje sobie odwagi, by spojrzeć na »kamień nieżywy«. Ale właśnie wówczas spostrzega, że kamień ten ożył:


Bogowie! cóżem widział ? lub co mi się zdało?
Żywość w oczach, ruszenie, zrumienione ciało...
Nie dosyć, że się cudów spodziewałem,
Na spełnienie mej nędzy... oto je widziałem.
Jużem zginął... Nieszczęśliwy!
Szaleństwo rozum wygania...
Lecz się nie skarżę na ten los nielitościwy.
Strata jego od hańby przecie mię zastania...
Jestto łaska przyrodzenia.


Widząc ruszającą się i zstępującą Galateę, klęka, wznosi ręce i oczy ku niebu. Galatea wymawia słowo: Ja i Pigmalion rozpłomieniony powtarza je jak echo, a potem dodaje:

.... Ty, co łudzisz me uszy szczęśliwie,
Śliczna obłudo! zostań na wieki w mej głowie.
Galatea  (dotykając marmuru). Już to nie ja...