Wazon, w którym oto kwiat usycha;
Ktoś wachlarzom potrącił niebacznie;
Drobną rysą wazon pęki nieznacznie,
Dłoń go zlekka dotknęła i zcicha.
Lecz to lekkie, ciche uderzenie
Gdy raz w kruche trąciło kryształy,
Skaza rosła wciąż niepostrzeżenie,
Aż obiegła wkoło wazon cały.
Woda uszła zwolna zeń, a potem
Wszystek z kwiatu wysechł sok obfity;
Wazon pękł i nikt nie wiedział o tem,
Nie tykajcie go — on już rozbity.
Tak czasami ukochana ręka
Nagle serce zrani nieoględnie —
I bez skargi serce z bólu pęka
I miłości kwiat w niem schnie i więdnie.
Zda się, żadnej niema w niem odmiany,
Serce z bólu i żalu nie jękło,
Tylko łzy i krew wciąż płyną z rany:
Nie tykajcie go — to serce pękło.
(Czesław).
Przed starą wróżbiarką, co brudnych kart kłodę
Cisnąwszy na stolik, o jutrze z nich czyta,
Chcąc wiedzieć, czem dla nich to jutro zaświta:
Dwie siostry, dziewice, stanęły raz młode.
Jedna z nich brunetka — jak leśnej czernicy
Jagody wygrzane słoneczkiem jesieni;
A druga z oczyma koloru przestrzeni,
Blondynka, jak kłosek złocistej pszenicy.
— Twój żywot — do pierwszej wróżbiarka powiada —
Klęsk ciągłych, niestety, obwieszczam ci strugą!
— „Czy będę kochaną ?“ —Tak, wiernie i długo!
— „Więc mniejsza o resztę!“ — odkrzyknie ta rada.
— Biedniejszej — z kolei nad drugą znów wydycha—
Los srogi tej nawet odmówi radości!...
— „Czy będę kochała?" — Tak, pełnią miłości!
„Więc mniejsza o resztę!“ — odszepnie ta zcicha.
(J. S. Chamiec).