Strona:Obraz literatury powszechnej tom II.djvu/399

Ta strona została przepisana.
—   395   —

Zostało jedno, jakiś skok na skręcie,
Skok rozpaczliwy — niby w głąb wieczności,
A potem.... potem noc i tajemnica.
Kiedym się później ocknęła ze mdłości,
Po krótkiej śmierci wracając do świata,
Świeciło słońce, księżyc już nie świecił.
Jakby sam, gasnąc, słońcu mię polecił;
Tylko na ścianie czarny krzyż się splata,
W nim się odbija długich okien krata.
Do tego krzyża składam blade ręce,
Jak zwykłam czynić w me lata dziecięce,
Pierwszą myśl ze snu poświęcając Bogu,
Bo znów się widzę na ojcowskim progu:
I składam dzięki wśród dreszczu i skruchy,
Że już zniknęły owe nocne duchy,
I róg już nie grzmi potępienia głosem,
I że się kończy moja walka z losem.
Dawno już przyszłość te zdarzenia chowa!
Jam ustąpiła z rodzinnego grona,
Jak Katarzyna na męki gotowa,
Bom to mękami zwala.... zaślepiona!
A kiedy za mną na wieki klasztoru
Drzwi zatrzaśnięto, mgły duszę- obiegły,
Uczułam, jakby spadnięcie toporu,
I dreszcze śmierci po członkach przebiegły,
Tutaj na ducha bólem oblanego
Padł zgniły wyziew mej klasztornej sali,
Jak cierpka rosa, gdy dotknie rannego
I srogim ogniem bliznę jego pali,
Wreszcie uczułam, że cisza nastanie.
Czułam, jak wolno ustaje konanie
I na spienione uczucia odmęty
Skinienie boże zsyła pokój święty.
Tak! był to pokój, lecz nie pokój głazu,
Co myśl przygniata stanem bez wyrazu,
Co w życie wwiewa śmierci obojętność:
Była to dawna, ta sama namiętność,
Która przyrosła do tej ziemi łona,
Dziś całą pełnią do nieba zwrócona.
Ach! świat ten pełen przepaścistych toni!
Nieraz ta ścieżka po różanej błoni
Słonecznym gajem, niwą kwiatorodną
Chytrze wywiedzie w pustynię bezpłodną:
W wysokim rodzie i pod strzechą sioła
Mdła wola parciu żądzy nie podoła.
Któż się nie zachwiał w tej płaczu dolinie,
Gdzie w rosie prawdy kropla fałszu płynie,
Gdzie ginie w oczach niejednej istoty