Strona:Obraz literatury powszechnej tom II.djvu/535

Ta strona została przepisana.
—   531   —

Matka. Moja Lolu, nie mogę wyjść z podziwienia, żeś mi o tem wszystkiem nie wspomniała jednem choćby słówkiem.
Halberstadt. Ani słówkiem nie wspomniała!
Matka. Czyżeś tego nie zauważył?
Halberstadt. Co się ma codziennie przed oczyma, o tem, zdaje się nam, że wszyscy wiedzą — nieprawdaż, moja serdelko?
Matka. A wszystko to sprawił ci mąż kosztem własnej pracy! Musisz być z tego dumną!
Halberstadt (głaszcząc po twarzy Laurę). Naturalnie, że jest dumną; wiesz jednak, że ona nie lubi wyjawiać swych uczuć, chociaż tego rodzaju postępowanie...
Matka (z uśmiechem). Listy jej z ostatnich czasów przepełnione były uwagami nad miłością.
Laura. Mamo!
Matka (pocichu). Nic, nic nie wygadam; lecz, co prawda, masz bardzo dobrego męża.
Laura. Mameczko?
Matka (pocichu). Pewnieś mu też odwdzięczyła się jakimś maleńkim upominkiem... albo może...
Halberstadt (wsuwając głowę między obie). Coś mu to wyhaftowała? ha?
Aksel (gdy Matylda nalewa wino w kieliszki). Lampkę wina na powitanie. Xeres, ulubione wino pana Halberstadt.
Matka. I o tem pamięta! (Biorą za kieliszki).
Aksel. Pozwólcie, że Laura i ja przywitamy was toastem w naszym domu. Obyście wszystko znaleźli tutaj (wzruszony) tak, jakeście sobie życzyli — ja przyczynię się do tego, ile mogę.... a i Laura zapewne.
Matka. Naturalnie — no, trąć się z nami! (Aksel trąca się z Laurą, ręka jej drży tak, że się wylewa wino). Za dużoś nalała, moje dziecko! (wszyscy piją)
Halberstadt (nalawszy znowu). Żona moja i ja... dziękujemy wam za to przyjęcie. Nie mogliśmy przecie wybrać się w podróż (tj. do Włoch), nie odwiedziwszy naszego dziecka... naszych dzieci. Dobra wasza przyjaciółka (patrzy na Matyldę) poradziła nam przybyć niespodzianie. Zrazu ociągaliśmy się, lecz teraz cieszy nas, żeśmy jej posłuchali... ponieważ teraz widzimy na własne oczy, że listy Laury zawierały prawdę... Wiedzie wam się dobrze... więc i nam starym wieść się dobrze powinno, i niechaj będzie wszystko zapomniane... co... co się zwróciło ku dobremu... i dlatego też było nam tak trudno rozłączyć się z naszem dziecięciem. Lecz teraz rozłączymy się spokojnie, bo ci ufamy, bo ci wierzymy, mój zięciu, mój synu!... Niech ci Bóg błogosławi! (ściskają się za ręce).
Matka. Wiecie, czego teraz pragnę?
Wszyscy. Nie.
Matka. Żeby nam Aksel opowiedział, w jaki sposób pogodził się z Lolą.
Laura. Mameczko!