Strona:Obraz literatury powszechnej tom II.djvu/541

Ta strona została przepisana.
—   537   —

Solness. Tak, nie pojmujesz pani? On chciał, abym został doskonałym mistrzem w moim zawodzie, — abym mu tem piękniejsze kościoły budował. Zrazu nie wiedziałem, czego chce. Ale później — jednej chwili — otworzyły mi się oczy.
Hilda. Kiedyż to się stało?
Solness. Wtedy, gdy budowałem wieżę kościoła w waszem miasteczku.
Hilda. Aha, zaraz to sobie pomyślałam.
Solness. Bo widzisz pani, tam, w obcem mieście mogłem bez przeszkody zatapiać się w myślach. I wtedy zrozumiałem wyraźnie, dlaczego on mi zabrał moich bliźniaków. Dlatego to zrobił, aby mnie nic innego nie wiązało. Aby mnie nie wiązała miłość i szczęście, rozumiesz pani. Miałem być tylko budowniczym. Niczem innem. I miałem całe życie strawić — na budowaniu dla niego (śmieje się). Ale z tego nie było nic.
Hilda. Cóż pan zrobiłeś?
Solness. Najprzód zbadałem i doświadczyłem siebie.
Hilda. A potem?
Solness. Potem zrobiłem rzecz niemoźebną. Tak samo jak on!
Hilda. Rzecz niemoźebną?
Solness. Dawniej nigdy nie mogłem wyjść wysoko. Ale tego dnia mogłem to zrobić.
Hilda. (zrywając się). Tak, tak, — zrobiłeś to!
Solness. A gdy stanąłem na szczycie i powiesiłem tam wieniec, rzekłem do niego: Posłuchaj mnie teraz, ty potężny! Od dzisiejszego dnia będę wolny. W moim zakresie. Tak jak ty w twoim. Nie będę już budował kościołów dla ciebie. Tylko siedziby dla ludzi.
Hilda. (z iskrzącemi oczyma). To było owym śpiewem, który słyszałam.
Solness. Ale potem on wziął górę.
Hilda. Co pan przez to rozumiesz?
Solness. Budować siedziby dla ludzi, — to nie warto trzech groszy, Hildo.
Hilda. Tak pan sądzisz teraz?
Solness. Teraz to widzę. Bo ludzie nie potrzebują woale siedziby. Przynajmniej nie na to, aby być szczęśliwymi. I ja nie potrzebowałem domu dla siebie. Rozumie się, gdybym go był miał. (Śmieje się cicho z goryczą). Widzisz, taki to koniec. Niczego nie zbudowałem właściwie. 1 nie poświęciłem niczego, aby dojść do budowania. Nic, wcale nic.
Hilda. Więc nie chcesz pan już nic budować?
Solness. (żywo). Owszem, właśnie teraz zacznę.
Hilda. Co? Cóż takiego? Mów pan zaraz!
Solness. Jedyną rzecz, w której może mieszkać szczęście ludzkie, te będę budował.
Hilda. Panie budowniczy — teraz myślisz pan o naszych zamkach na lodzie
Solness. O zamkach na lodzie, tak.