Strona:Obraz literatury powszechnej tom II.djvu/555

Ta strona została przepisana.
—   551   —

Który śledzi miękkorunne stada,
Albo woły z krętemi rogami?
To nie hajduk, ani szpieg turecki,
Lecz Nowica, kawaz[1] u Czengicza,
Srogi Turczyn, ów wróg Czarnej Góry,
Co go znali i starzy i młodzi;
Nawet wile-by go nie przeniosły,
Nie już własne nogi junakowe
W dziennej porze tam na Czarną Górę.
Przez ramiona strzelba przewieszona,
A jatagan srogi ma za pasem,
Obok niego są dwa pistolety.
Płaszczem zakrył owo gniazdo żmije
I opanki lekkie wziął na nogi,
A fez goły na junacką głowę,
A turbana niema ani śladu.
Bez turbana oto Turczyn idzie;
Śmierć przeczuwa, nie chce jednak umrzeć,
Bo tu jest coś, co go w dal popycha,
Zręcznie junak przeszedł górę Cuce
I Bielice, słynne z częstych bojów,
Po skalistych drapie się Cieklicach,
Wciąż się drapie, modli się do Boga,
By pozwolił przejść i przez to góry
I by nikt go dojrzeć tam nie zdołał.
Śmierć przeczuwa, nie chce jednak umrzeć,
Bo tu jest coś, co go w dal popycha.
Drugie kury pieją pod Cetynią,
Już Nowica na cetyńskiem polu,
Trzecie kury pieją w samom mieście,
A Nowica wchodzi do Cetyni.
Zaraz strażnik pomoc bożą wzywa:
„Pomoc boża, strażniku cetyński!“
A straż jemu piękniej odpowiada:
„Szczęście tobie, nieznany wojaku!
Skąd ty jesteś, z której idziesz strony?
Jakie ciebie tu przyniosły losy,
Że, junaku, zjawiasz się nam rano?“
Mądry Turczyn, kiedy mu potrzeba,
Mądry Turczyn mądrze odpowiada:
„Gdy mię pytasz, prawdę powiem tobie:
Jestem junak tam z Moraczy chłodnej
I z Tusiny, sioła maleńkiego,
Z pod rozgłośnej góry Durmitoru.
Noszę w sercu swojem trzy boleści:
Jedna w sercu mojem boleść taka,
Że mordował Czengicz Moraczanów;
Druga w sercu mojem boleść taka,
Że mi Czengicz ojca zamordował;
Trzecia w sercu mojem boleść taka,
Jeszcze większa to, że zbójca żyje.
Jak ci miłym wielki Bóg na niebie,
Puszczajże mnie do władyki twego,
Do mojego i twego władyki,
By uleczył moje trzy boleści“.
Mądrzej jemu straż więc odpowiada:
„Rzuć twój oręż, nieznany wojaku,
Ruszaj sobie, dokąd się podoba“.
Turczyn stuka do książęcej bramy,
A ostatnia gwiazda schodzi z nieba:
Była gwiazda to Czengicza agi.

W pieśni trzeciej poeta opiewa, jak idzie oddział czarnogórski walczyć z wrogiem »za krzyż święty i swobodę złotą«. Oddział spotyka kapłana, a starzec błogosławi go i tak do niego przemawia:

„Dzieci moje, mężni wojownicy,
Oto ziemia, co was porodziła,
Choć skalista, ale słynna wami.
Tu się wasze dziady porodziły,
Ojce wasi tu się porodzili,
Wyście także tu się porodzili,
Dla was niema piękniejszej na świecie.
Dziady wasze za nią krew swą lały
Ojce wasi za nią krew swą leli,
I wy sami za nią krew lejecie,
Dla was droższej na tym świecie nie ma.
Orzeł gniazdo wije na skał szczycie,
Bo wolności na równinie nie ma...
Gdyby inne na świecie narody
Na nizinach, skąd widoku nie ma,
Zobaczyły krzyż niezwyciężony,
Co na szczycie Lowczenu się wznosi,
I wiedziały, jak potwór turecki,

  1. Kawaz — policyant.