Strona:Obraz literatury powszechnej tom II.djvu/602

Ta strona została przepisana.
—   598   —

Lecz zstąpi na świat ona, w moc, w chwałę obleczona,
Z pochodnią szczęścia w ręku.
I zniesie prawo siły i nie ujrzysz mogiły
Bez krzyża i bez kwiatów...
............
Bracie, to przyjście jasne — to nie mrzonki me własne,
Nie ułuda przyjemna;
Patrz tylko — wszak na świecie zło już zanadto gniecie
Noc już zanadto ciemna.

Ród ludzki w krwi przesycie obrzydzi dzikie życie,
Rzuci drapieżne swary;
I wzniesie ku miłości oczy pełne ufności
I siłodajnej wiary. (Ad. Pług).


F) Poeci małoruscy.
I. Taras Szewczenko.
1. Najemnica.
Hanna podrzuca bezdzietnemu małżeństwu włościańskiemu dziecko swoje. Uszczęśliwieni staruszkowie dziękują Opatrzności za wyświadczoną im łaskę i ochrzciwszy Marka, hodują go z namiętnem przywiązaniem. Po roku przychodzi młoda i piękna kobieta i z pokorą prosi o służbę, zgadzając się z góry na wszystkie warunki. Porozumienie się nastąpiło z łatwością. Hanny pełno wszędzie — i w chacie i na podwórzu, i zmrokiem i o zaraniu; a nad Markiem czuwa jaknajtroskliwiej i pieści go i bawi, i wózeczki mu robi, a w święta z rąk nie wypuszcza. Dziwią się staruszkowie i Bogu dziękują, a nikt nie słyszy, jak najemnica dolę swoją przeklina; nikt oprócz Marka nie widzi, jak nieszczęśliwa umywa go łzami rzewnemi. Mijają lata. Staruszek pochował żonę i sam ledwie nie umarł z żalu; Marek już został czumakiem. Upatrzono dziewczynę jak różę, choć dla hetmana. Zagrzmiało weselisko; wszyscy hulają, piją. A Hanna? Poszła do Kijowa, do świętych pieczarskich. Nadaremnie upraszał ją stary, a Marek aż płakał, ażeby mu była matką; Hanna pobłogosławiła go tylko sercem gorącem, zapłakała i wyszła za wrota. W Kijowie zarobiła trochę pieniędzy, kupiła dla Marka czapeczkę świętą w pieczarach, dla młodej Kachny pierścionek św. Barbary, i stęskniona wróciła do swoich. Ach, jakże ją witano, jak częstowano, jak rozpytywano o Kijów... Cztery razy rok w rok powtarzała pątnica pielgrzymkę swoją. Oto już czwarty raz wraca, ledwo się wlekąc. Marka niema w domu. Hanna ani je, ani pije, jeno co chwila pyta o Marka i łzy co chwila spływają ze starych dogasających oczu. Już i spowiedź odbyła i przyjęła komunię św. A tymczasem puszczyki ponad komorą wróżą coś niedobrego. Ostatnią scenę przytaczamy.

Idzie Marko z czumakami,
Idąc wyśpiewuje,
Nie pośpiesza do gospody,
Wolików żałuje.
Wiezie Marko Katarzynie
Sukna cieniutkiego,
A staremu pas bogaty
Z jedwabiu kraśnego;
Najemnicy na oczepek
Wiezie złotej lamy
I czerwoną chustkę dużą
Z białemi haftami.
Dla dziateczek ma trzewiki,
Fig i winogradu,
A dla wszystkich czerwonego
Wina z Carogrodu
Wiader ze trzy w beczułeczce
I kawioru z Donu.
Wszystko wiezie, nie wie tylko,
Co się dzieje w domu.