Strona:Obraz literatury powszechnej tom II.djvu/612

Ta strona została przepisana.
—   608   —

Byk drwa rąbie,
Pies myje garnki,
A maciuś
Niebożątko
Mięso w kupę zbiera.
Żóraw struny szczypał,
Niedźwiedź grat na trąbie,
A wilk
Z wesołości
Kozę w taniec prosił.
Będzie z twojej skóry
Kożuch dla pastuszka,
Który mnie się strzeże
Na łące,
Jeżeliś dobrej woli,
Potańcuję z kumą
A będziesz się spierać,
To rozszarpię ciebie.
Na polu.
(J. I. Kraszewski).

Prócz K. Brodzińskiego, który pierwszy u nas przekładał pieśni ludowe litewskie, mamy też ich sporo w tłómaczeniu J. I. Kraszewskiego w rozprawie p. n. »Dainos, pieśni litewskie« (Athenaeum, 1844, t. II, str. 137—201).



II. Chrystyan Donalitius.[1]
Z poematu „Rok“.
(Poemat składa się z 4 części, w których poeta opiewa pory roku i zatrudnienia rolnika, uciechy wiosny, lata, jesieni i zimy. Podajemy wyjątki z części I-szej. Słońce się podnosi i budzi całą przyrodę do nowego życia. Wychodzą na jaw owady, niższe zwierzęta, ptaki. Wraca bocian, słowik. Śpiew tegoż. Skromną swą szatą zawstydza niejednego człowieka. Orzeł się dopytuje, jak jego poddani zimę spędzili. Bocian odpowiada. Skromnemu życiu ptasząt przeciwstawia się hulanie wielkich panów. Jak to brzydko, kiedy się chłop nad swój stan wynosi. Dzieci na wsi. Dzieci chłopskie a pańskie. Nikt bez kłopotu na świecie być nie może. Tak już od Adama, który sam po grzechu swym wiele musiał znosić. Z wiosną zaczynają się prace. Leniwi ociągają się. Bydła, które pomaga uprawiać rolę, nie trzeba męczyć. Po zaoraniu wypada pamiętać o zasiewie, aby było coś na zapas. Kto w jesieni hula, ma głodną wiosnę. Prócz zboża trzeba siać i len, aby kobiety miały z czego wyrabiać płótno. Nie wszystkie zresztą pilne. Wiosna woła je do pracy w ogrodzie.


Już się słoneczko na nowo podniosło i świat przebudziło
I niweczy, z uśmiechem, co mroźna zima stworzyła;
Mrozów robota porówno z lodami znikać poczęła,
I pieniący się śnieg nareszcie się w niwecz obrócił,
Miłe i życiodajne wietrzyki lany muskają,
Z śmiertelnego uśpienia budzą ziółka przeróżne;
Knieje i wszystkie zarośla zbudzone znów się podnoszą,
Wzgórza i płaskie doliny zimowe składają kożuchy,
Wszystko, co w smutnej jesieni na śmierć się płacząc pokładło,
Wszystko, co się w jeziorze, pod lodem żyjąc, trzymało
Albo pod pniem swym przez zimę leżało uśpione,
Wszystko to gromadnie wychodzi, by wiosnę powitać.
Szczury zarówno z tchórzami rzucają zimowe swe nory,
Kruki a z niemi i wrony, jak niemniej sroki i sowy,
Myszki ze swemi młodemi i kret nawet ciepło wychwala.
Muchy i różne owady, komary i pcheł cało chmary,
Już nas męczą i trapią hurmami wszędzie zebrane,
Równie na panów, jak chłopów, by kąsać, chciwie wpadając.
Ale i pszczół królowa czeladkę już swoją zbudziła,
Wszystkich do pracy wysyła i o zarobku pamięta.

  1. Przypis własny Wikiźródeł Kristijonas Donelaitis