Strona:Oscar Wilde - Duch z Kenterwilu.pdf/17

Ta strona została skorygowana.
11

pani Umney przyszła do siebie, była jednak bardzo zgnębiona i stanowczo ostrzegała panią Otisową przed zagrażającem domowi jej niebezpieczeństwem.
— Na niejedno już patrzyły moje stare oczy, na co dębem stają włosy każdego uczciwego chrześcijanina, i niejedną też noc spędziłam bezsennie z powodu straszliwych rzeczy, jakie się tutaj działy — rzekła staruszka. Pan Otis wszakże i żona jego zapewnili poczciwinę, że się nie boją duchów. Wreszcie, po przywołaniu błogosławieństwa Opatrzności na głowy nowych swoich państwa i ułożeniu się co do podwyższenia pensji, podreptała stara gospodyni do swego pokoju.

II.

Burza szalała przez całą noc, poza tem jednak nie zaszło nic szczególnego. Mimo to nazajutrz, kiedy wszyscy zeszli na śniadanie, krwawa plama czerwieniła się znów na podłodze.
— Stanowczo nie może to być wina „Niezrównanego Wywabiacza“ — zadecydował Waszyngton — wypróbowałem już jego działanie na wszystkiem. Musi to być robota Ducha.
Wytarł plamę po raz drugi, ale następnego ranka krwawiła się znów na tem samem miejscu, mimo że pan Otis własnoręcznie zamknął drzwi od biblioteki na klucz, który zabrał do swojej sypialni. Cała rodzina zainteresowana była sprawą plamy: pan Otis zaczął podejrzewać, że był zbyt dogmatycz-