Strona:Oscar Wilde - Duch z Kenterwilu.pdf/27

Ta strona została skorygowana.
21

nauczkę. Pierwszą rzeczą, którą należało zrobić, było usiąść każdemu z nich na klatce piersiowej, celem wywołania duszącego wrażenia zmory, a potem stanąć pomiędzy ich przysuniętemi do siebie łóżkami w postaci zielonego, lodowato mroźnego widma, a kiedy zupełnie sparaliżuje ich strach, zrzucić całun i zacząć czołgać się po podłodze, obnażając białe, wyblichowane kości i wyszczerzając jedno kołujące ślepię w roli „Niemego Daniela czyli Szkieletu Samobójcy“, w której niejednokrotnie wywołał wielki efekt i którą uważał też za niegorszą od słynnej roli „Szaleńca Marcina“ czyli „Zamaskowanej Tajemnicy“.
O wpół do jedenastej usłyszał, że cała rodzina poszła spać. Przez czas jakiś nie dawały mu spokoju dzikie wybuchy śmiechu, rozlegające się w pokoju bliźniaków, którzy z lekkomyślną wesołością żaków dokazywali przed udaniem się na spoczynek. Wreszcie o kwadrans na dwunastą zapanowała cisza. Wraz z uderzeniem północy wyruszył. Sowa zastukała dziobem w ramę okienną, kruk zakrakał z pośród gałęzi wielkiego cisu, a wiatr zawył dokoła domu, niby dusza potępiona. Rodzina Otisów spała jednak spokojnie, nie przeczuwając, co ją czeka. Chrapanie Ministra Stanów Zjednoczonych zagłuszało plusk deszczu i huk burzy. Duch wysunął się ukradkiem z poza buazerji z jadowitym uśmiechem, okalającym jego okrutne, pomarszczone usta; w chwili kiedy prześlizgiwał się wzdłuż wielkiego okna w wykuszu, w którem herb jego i zamordowanej