ka, a u stóp jego leżała szczotka do zamiatania, siekiera kuchenna oraz wydrążona rzepa. Nie będąc w stanie zrozumieć dziwnego tego przeistoczenia, chwycił gorączkowo za plakat, na którym w szarem świetle poranka odczytał przerażające słowa:
Wszystkie inne podrobione.
Straszliwa prawda przeszyła mu błyskawicą myśl: zadrwiono z niego, oszukano go haniebnie. Dziki szał gniewu zaświecił po dawnemu w jego oczach; zacisnął bezzębne dziąsła i, podnosząc zwiędłe ręce wysoko ponad głową, poprzysięgł w kwiecistej frazeologji starej szkoły, że kiedy kur zapieje po raz wtóry, dokonane będą krwawe czyny i morderstwo podąży cichą stopą wdal.
Zaledwie wypowiedzieć zdążył straszliwe to zaklęcie, rozległo się z okrytego czerwonym łupkiem dachu odległego domostwa, pianie koguta. Zaśmiał się długim, przyciszonym, gorzkim śmiechem i czekał. Czekał z godziny na godzinę, ale kogut z niewytłumaczonej jakiejś przyczyny nie zapiał po raz drugi. Wreszcie o wpół do ósmej przybycie dzie-