Strona:Oscar Wilde - Duch z Kenterwilu.pdf/91

Ta strona została skorygowana.
85

kiego dowodu, że tem goręcej winszowałem mu cudownego jego dokrycia. Postanowiliśmy wówczas, że portret musi być wycięty w drzewie lub wyryty na stali i odbity na okładce Cyrylowego wydania sonetów. Całe trzy miesiące poświęciliśmy na przestudjowanie sonetów, wiersz po wierszu, dopóki nie udało nam się wreszcie wyjaśnić znaczenia każdego trudniejszego ustępu.
Pewnego nieszczęsnego dnia zaszedłem do jednego ze sklepów z rycinami w Holborn, i odrazu spostrzegłem na ladzie śliczne rysunki, wykonane sztychową techniką. Tak byłem niemi zachwycony, że kupiłem je. Na moje zapytanie o nazwisko ich autora, podał mi właściciel sklepu nazwisho i adres Edwarda Mertona, bardzo zdolnego — jak dodał — ale biednego, jak mysz kościelna, artysty. Po kilku dniach odwiedziłem go. Zastałem bladego, interesującego młodego człowieka oraz jego żonę, kobietę o wyglądzie nader pospolitym — jego dawną modelkę, jak się potem dowiedziałem.
Powiedziałem mu, że zachwycony jestem jego rysunkami, co sprawiało mu widoczną przyjemność, i poprosiłem o pokazanie mi innych jeszcze dzieł jego. Podał mi całą tekę, pełną prześlicznych rysunków, wyróżniających się w istocie nader delikatnem i pełnem wdzięku dotknięciem. Nagle wzrok mój padł na szkic portretu p. W. H....
Nie było żadnej wątpliwości. Miałem przed sobą niemal facsimile portretu — z tą jedynie różnicą, że obie maski, Tragedji i Komedji, nie zwi-