Strona:PL-Mieczysław Gogacz-Problem istnienia Boga u Anzelma z Canterbury i problem prawdy u Henryka z Gandawy.pdf/38

Ta strona została przepisana.

pierwszego. Anzelm po prostu zestawia konieczne i zawsze aktualne elementy dowodu istnienia Boga: doświadczenie rzeczy (innumerabilia bona, quorum diversiiatem sensibus corporels experimur[1]) i rację bytu (quidquid est, per aliquid est)[2]. Z połączenia tych dwu po odpowiednich analizach wynika, że Bóg istnieje (necesse est unum illud esse, per quod sunt cuncla quae sunt[3]; non solum cerlissime existit, sed etiam summe omnium existit[4]).
Stwierdzenie, że Anzelm operuje zdrowym rozsądkiem, potrzebne jest dla wykazania, że niezależnie od jakiejkolwiek teorii poznania, Anzelm doświadczał istniejących rzeczy. Wiedział poza tym, że pojęcie jest czymś innym niż istnienie, skoro mając pojęcie Boga usiłował dowodzić, że Bóg istnieje. Negację poznanego istnienia przygodnego Anzelm wiązał z pojęciem Boga.
Doświadczenie istnienia jest czymś realnym na terenie zdrowego rozsądku. Mechanizm tego doświadczenia, jego przebieg tłumaczy Maritain, Gilson, Krąpiec. Ich językiem i ujęciami postaram się to przedstawić.

Byt[5] jest to każdy konkret, ujęty poznawczo nie od strony konkretności, lecz bytowości. Konkret ten, istniejący poza podmiotem poznającym, narzuca się władzom poznawczym człowieka w ten sposób, że powoduje kontakt władz poznawczych z sobą. Zaatakowane władze poznawcze człowieka stwierdzają istnienie czegoś poza sobą, czegoś, co wdziera się w wewnętrzny świat podmiotu poznającego. Po prostu wdzierają się do wnętrza zmysłowych władz poznawczych człowieka, odebrane przez kontakt z rzeczą spostrzeżenia, z których intelekt czynny wydobędzie elementy ogólne i przerobi w pojęcia. A przy okazji tych czynności i równocześnie z nimi, poprzez te właśnie spostrzeżenia, zetknął się istniejący konkret z istniejącym podmiotem poznającym. I nawet, dokładniej, nastąpiło zetknięcie się dwu istnień na terenie vis cogitativa[6], jak to wyjaśnia A Krąpiec prowadząc dalej myśl Maritaina i Gilsona. Istnienia bowiem nie można ująć samymi pojęciami. I nie można utworzyć pojęcia istnienia. Istnienie można tylko stwierdzić. I intelekt stwierdza je w sądzie egzystencjalnym: coś jest. Bez pomocy intelektu czynnego sam intelekt

  1. Monol., 1, 5-7, 14.
  2. Monol., 3. 16-17, 16.
  3. Monol., 3, 16-17, 16.
  4. Monol., 27, 13-14, 45.
  5. Wyjaśnienie, wzięte z artykułu PM. Gogacza, Mistyka a poznanie Boga, „Znak”, LIX (1959) 597.
  6. A. Krąpiec, Analisis formationis conceptus entis existentialiter considerati, „Divus Thomas” Piać, III—IV (1956) 320-351; por. A. Krąpiec, Próba ustalenia struktury bytu intencjonalnego, „Collectanea Theologica”, XXVIII (1957) 353.