Strona:PL-Rafał Górski-Bez państwa.pdf/150

Ta strona została przepisana.

pracownicy są dzisiaj zapraszani na uroczyste akademie i dostali odszkodowania? Czy Instytut Pamięci Narodowej wszczął śledztwo w tej sprawie i czy postawiono w stan oskarżenia sprawców tej podstępnej pacyfikacji? Nic podobnego, wszystko wydarzyło się 2 września 1991 r., kiedy rządy w Polsce sprawowali byli opozycjoniści wywodzący się ze Związku Zawodowego „Solidarność”, zaś interweniujący policjanci mieli na kaskach orzełki z koroną i zgodny z prawem nakaz ministra. Czy to znaczy, że pracownicy przygotowywali się do wysadzenia w powietrze zajezdni lub przetrzymywali w jej zabudowaniach zakładników? W żadnym wypadku, uczestnicy strajku dopuścili się poważniejszego przestępstwa: sprzeciwili się prywatyzacji, zlekceważyli święte prawo własności i – co najbardziej zbulwersowało ówczesne władze – postanowili samodzielnie pokierować całym przedsiębiorstwem. Jednym słowem dopuścili się próby zorganizowania strajku czynnego[1].



  1. Strajk w białostockim MPK wybuchł 2 lipca 1991 r., w odpowiedzi na niespodziewaną decyzję dyrekcji przedsiębiorstwa o zwolnieniu z pracy 250 pracowników oraz uchwałę rady miasta o podziale przedsiębiorstwa na dwie spółki skarbu gminy i Zakład Obsługi Komunikacji Miejskiej. Uczestnikami protestu byli niemal wyłącznie kierowcy i mechanicy. Prezydent miasta odmówił rozmów ze strajkującymi. Od akcji strajkowej odcięła się zakładowa „Solidarność”. Władze uruchomiły komunikację zastępczą przy pomocy wojska (ciężarówki) i łamistrajków zatrudnionych w nowych spółkach (mikrobusy). 17 sierpnia podczas nadzwyczajnej konferencji prasowej komitet strajkowy ogłosił przejęcie MPK w użytkowanie razem z całym majątkiem. Poinformowano o powstaniu Tymczasowego Zarządu Robotniczego (TZR) w składzie: Zbigniew Olechnicki, Stanisław Pruszyński, Zbigniew Borowski, Paweł Gawryluk, Marek Chorąży, Mirosław Sipika i Waldemar Dziumak. Strajk okupacyjny miał zostać przekształcony w strajk czynny. Oznaczało to, że pracownicy samodzielnie uruchomią komunikację miejską, zlecą wydrukowanie biletów, a wpływy przeznaczą na samoorganizację zakładu. Strajkujący podkreślali, że nie zabierają autobusów dla siebie, lecz chronią firmę przed rozgrabieniem. Tego samego dnia władze odcię-