Strona:PL-Rafał Górski-Bez państwa.pdf/171

Ta strona została przepisana.

produkcja rolna przestała być w Izraelu opłacalna, więc kibuce zaczęły konkurować na rynku światowym i przestały sobie pomagać[1]. Od roku 2004 kibuce zaczęły się prywatyzować, w związku z tym najmowano mendedżerów i gorzej opłacanych pracowników fizycznych, co uczyniło z kibucników zwykłych kapitalistów.
Prawdą jest, że różnią się od powyżej opisanych małe spółdzielnie usługowe lub handlowe, które nie muszą konkurować na globalnym rynku, ale często odbywa się to kosztem pracy ponad siły przy permanentnym niedostatku kapitału. Chociaż istnieje wiele przedsięwzięć z niewielkim kapitałem, to są one ulokowane w dużej mierze w środowisku, w którym panuje już ostra rywalizacja i rynek został dawno nasycony. Stawia to pod znakiem zapytania przyszłość inicjatyw samorządowych realizowanych w ramach systemu kapitalistycznego.

Niestety, każde z wymienionych przedsięwzięć jest narażone na powolną erozję lub w najlepszym przypadku na status getta bez wpływu na bieg spraw publicznych. Jest więcej niż prawdopodobne, że pracownicy samorządnej spółdzielni czy spółki pracowniczej staną przed wyborem: wypaść z rynku lub podpisać korzystną umowę z firmą wykorzystującą tanią siłę roboczą. Co się stanie, kiedy menedżerowie spółdzielni zaprezentują pracownikom następującą alternatywę: obniżenie kosztów funkcjonowania spółdzielni za pomocą zmniejszenia własnego zatrudnienia czy raczej wykorzystanie tanich produktów i surowców wyprodukowanych w Trzecim Świecie lub w Chinach przez więźniów, niewolników czy dzieci? Czyż wystarczy wówczas przekonać konsumentów do kupowania produktów wytworzonych z zachowaniem odpowiednich standardów pracy i ochrony

  1. Zob. R. Frister, McKibuc, „Polityka” 2006, nr 4, s. 54–56.