Strona:PL-Rafał Górski-Bez państwa.pdf/211

Ta strona została przepisana.

zwiększa się u nich prawdopodobieństwo uzależnienia od narkotyków i alkoholu, co nie czyni życia ich rodzin i sąsiadów spokojniejszym. Przerażeni tym stanem współobywatele domagają się ponownej izolacji byłego więźnia, co sprawia, że staje się on jeszcze bardziej agresywny i skłonny do recydywy. W rezultacie jedynymi sojusznikami i przyjaciółmi skazańca okazują się koledzy z więzienia, a jedynym pracodawcą – mafia. Najlepsze efekty w zapobieganiu recydywie przynosi zatrudnianie byłych więźniów[1], ale cóż z tego, skoro brakuje legalnej pracy nawet dla ludzi z czystą kartoteką. W ten sposób potwierdza się przekonanie, że kryminalista nie nadaje się w ogóle do życia na wolności. Zwolennicy zaostrzenia kar przekonują, że sprawca przestępstwa jest świadomy konsekwencji popełnionego czynu i powinien już nigdy nie opuścić murów więzienia. W związku z tym w niektórych stanach Ameryki Północnej wprowadzono prawo, które karze dożywociem za podwójną recydywę, niezależnie od rodzaju przestępstwa. Zastanówmy się nad konsekwencjami takiego sposobu myślenia o przestępstwie, rozważmy, ile osób pozostałoby na wolności, gdyby każdy sprawca czynu przestępnego trafiał za kratki. Kto spośród porządnych obywateli nigdy nie dopuścił się żadnego z zakazanych prawem czynów: nie kserował książek, co stanowi łamanie praw autorskich i jest zagrożone karą pozbawienia wolności do lat dwóch, nie zrywał jabłek w cudzym sadzie, nie wręczył nigdy lekarzowi łapówki, nie uczestniczył w nielegalnym zgromadzeniu, nie skłamał w zeznaniu podatkowym, nie obraził słownie przedstawiciela władz państwowych lub nie szydził z uczuć religijnych, nie zażywał lekkich narkotyków, nie przekroczył granic obrony koniecznej, nie

  1. Więcej na temat różnych metod resocjalizacji przestępców, w: M. Wright, Przywracając szacunek sprawiedliwości, dz. cyt.