Strona:PL-Rafał Górski-Bez państwa.pdf/31

Ta strona została przepisana.

i emancypacyjnym są tak silne, że stanowią zagrożenie dla spójności narodowej[1].

Przyczyn sukcesu populizmu, moim zdaniem, szukać należy gdzie indziej, a mianowicie w typowej dla marketingu – zarówno ekonomicznego, jak i politycznego – tendencji do składania obietnic bez pokrycia oraz odwoływania się do prymitywnych pragnień i instynktów. Charakterystyczne cechy sfery komercyjnej, takie jak marna jakość wszystkiego, co popularne, wszechobecne eksploatowanie niskich instynktów (np. seksualnych), odwoływanie się do dobrze ugruntowanych wzorów kultury, jakby nie były one zachowawcze i krzywdzące (na przykład wzorów patriarchalnych w przedstawianiu kobiet jako gospodyń domowych lub obiektów seksualnych), oraz pobudzanie całego szeregu mniej lub bardziej nieuświadomionych lęków (strach przed brakiem społecznej akceptacji, chorobą, starością, porażką zawodową itp.), mają dzisiaj dokładne niemal odpowiedniki w sferze politycznej: pasożytowanie na narodowych lękach i uprzedzeniach (w Polsce fobia antyniemiecka i antyrosyjska, we Francji czy Austrii strach przed imigrantami, w USA „zagrożenie terrorystyczne”), wykorzystywanie lęków społecznych i egzystencjalnych (kwestia socjalna zawłaszczona przez populistyczną prawicę) oraz szafowanie na pokaz postawą antyestablishmentową (w wykonaniu np. Samoobrony czy Jean-Marie Le Pena). Zarówno rynek, jak i polityka działają obecnie w oparciu o logikę marketingową, a ich mechanizmy są bardzo podobne: skoro w ludziach istnieją pewne skłonności, lęki, przekonania i pragnienia, warto je wykorzystać, aby zdobyć władzę/pieniądze, składając przy tym obietnice bez pokrycia: „bądź sobą – wybierz Pepsi/Sa-

  1. Również przykład Polski stawia tezę Mouffe pod znakiem zapytania. Czy rzeczywiście mamy u nas do czynienia z konsensusem liberalnym? Czy nie jest to raczej konsensus krypto(neo)konserwatywny?