Strona:PL-Rafał Górski-Bez państwa.pdf/47

Ta strona została przepisana.

minują zwolennicy ograniczenia społecznej partycypacji do funkcji organu konsultacyjnego, podporządkowanego instytucjom demokracji przedstawicielskiej. Za przykład mogą posłużyć rządy Ségolène Royal z Partii Socjalistycznej we francuskim regionie Poitou-Charentes, który ogłosiła głównym laboratorium idei demokracji uczestniczącej we Francji[1]. Mieszkańcy nie mogą się wypowiadać o całokształcie budżetu, przyznano natomiast prawo do decydowania o 10% budżetu liceów społecznościom szkolnym, tj. nauczycielom, uczniom, rodzicom i administracji, które mogą w ten sposób określać i głosować nad własnymi priorytetami. Wydatki na szkolnictwo wynosiły 247 mln euro w roku 2006, z tego zaledwie 10 mln euro stanowił Budżet Partycypacyjny Liceów (Budget Participatif des Lycées). W roku szkolnym 2005/2006 w 168 zgromadzeniach i głosowaniach wzięło udział 10 tys. uczniów, nauczycieli i rodziców. Druga strona medalu jest taka, że przewodnicząca regionu i jej gabinet sami ustalają reguły partycypacji i jej granice. Pani Royal nie konsultuje z mieszkańcami wysokości budżetu regionalnego na edukację i kształcenie, a nawet postępuje wbrew ich oczekiwaniom[2]. Przewodnicząca regionu stara się pozyskać niezależne ruchy społeczne obietnicą oddolnej samorządności, a przeciwników radykalnych zmian uspokaja ostrożnością reform, nadal odgórnie limitowanych.

Trudno jest dzisiaj ocenić, czy limitowana partycypacja przyczyni się do rozbudzenia społecznych żądań bardziej radykalnych i bezkompromisowych niż przewidują programy partii politycznych. Czytelne są natomiast intencje elit politycznych, które starają się wykorzystać projekt radykalnej demokracji do korumpowania nowych ruchów społecz-

  1. Zob. V. Berkani, Vers un budget participatif dans les Lycées Pictocharentais, http://www.adels.org/formation-etudes/.
  2. Zob. M. Cambell, Tête-à-tête, „Forum” 2007, nr 1, s. 12–13.