Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/171

Ta strona została przepisana.

wydobył swą szablę z pochwy. Widocznie miał zamiar tak dalece pokaleczyć skórę Samuela, iżby go nazawsze uwolnił od potrzeby kupowania nowego pancerza, w miejsce dopiero co sprzedanego; lecz Samuel bystrooki jak wróbel na jagodzie, cofnął się mówiąc:
— Dobrze, dobrze, poczciwy kupcze; widzę twą szablę, ale widzę także jakąś twarz na balkonie, która patrzy na ciebie.
Struchlały kupiec spojrzał na balkon i w istocie dostrzegł tam jakąś wysoką fantastyczną istotę, okrytą szlafrokiem z kociego futra.
Ten Argus słyszał każdy wyraz i widział każde poruszenie powyższej sceny.
— No, no, robisz ze mną co chcesz — rzekł kupiec śmiejąc się jak szakal, który zęby wyszczerza — masz jeden talar i niech cię szatan udusi!... — dodał po cichu.
— Dziękuję ci, poczciwy kupcze — i pożegnawszy człowieka z pancerzami znikł żartując z niego.
Kupiec, gdy pozostał sam na ulicy, zaczął zbierać pancerz Pertinaxa i ładować go w pancerz Fournichona.
Mieszczanin patrzył ciągle, a ujrzawszy mocno zainteresowanego kupca, rzekł: