Strona:PL Ajschylos - Cztery dramaty.djvu/150

Ta strona została przepisana.

CHÓR.
Lecz ty się nie spiesz! Któż
Śmiałby ci mówić, iże tylko tchórz
Miłuje żywot swój?
Klątwa się ciebie nie czepi,
Chmurna Erynia nie wejdzie w te progi,
Gdzie z rąk pobożnych otrzymują bogi
Zbożnej ofiary zdrój!
ETEOKLES.
Czem jeszcze stać się można godnym nieba troski?
Jedynie nasz upadek sprawia rzeszy boskiej
Pociechę! Mam łaszeniem bronić się od Doli?
CHÓR.
Tak, broń się teraz, broń,
Kiedy ku tobie wyciąga swą dłoń.
Ale nadejdzie czas,
Gdzie się ułoży powoli
Ta groźna burza, co dziś tak szaleje!
Na lekkich skrzydłach przy wioną nadzieje,
Błogo ukoją nas!
ETEOKLES.
Ojdipa wre już klątwa — z całą mocą spadła
I prawdą są, niestety, te nocne widziadła,
Dzielące tak skwapliwie dobytek ojcowy,
PRZODOWNICA CHÓRU.
Jakkolwiek ci jest wstrętną, słuchaj białogłowy.
ETEOKLES.
Więc powiedz, tylko krótko! Długich mów nie lubię.
PRZODOWNICA CHÓRU.
Ku siódmej nie idź bramie! Zdążasz ku swej zgubie.