Strona:PL Ajschylos - Cztery dramaty.djvu/197

Ta strona została przepisana.

PRZODOWNICA CHÓRU.
Na bóstwach się obwiesi ten nasz tłum niewieści!
KRÓL.
Jak chłoszczą mnie twe słowa biczyskiem boleści!
PRZODOWNICA CHÓRU.
Pojąłeś ? Czy już całkiem otwarte masz oczy?
KRÓL.
Ach! zewsząd trosk się ciężar niezwalczony tłoczy!
Jak potok, tak się na mnie ogrom klęski wali.
Po nieszczęść nieprzebytej, wielkiej płynę fali,
Nie widząc, czy i w jakiej schronię się zatoce.
Bo jeśli was z opieki swojej ogołocę,
Zbrodniczym, niedościgłym czynem grozisz z góry;
A jeśli w bój wyruszę poza miejskie mury
Z synami Ajgiptosa, z twoimi krewnymi,
Nie będzie-ż mi zbyt przykro znieść ten koszt olbrzymi,
Żem łany zlał krwią mężów w białogłowskiej sprawie?
A znowu-ż, jakżeż ja się od gniewów wybawię,
Zeusowych? Trzeba lękać się tułaczy boga!
Dla ludzi najstraszniejszą bywa zawsze trwoga!

do Danaosa:

Więc, dziewic tych rodzicu sędziwy, bierz w dłonie
Gałązki te oliwne, któremi o schronie
Błagacie, i na inne zanieś je ołtarze
Rodzimych naszych bogów: znak ten niech pokaże
Obywatelom miasta powody dzisiejszej
Gościny; nikt już wówczas czci mej nie umniejszy,
A władcom juścić zawsze lud przyganiać lubi:
Zaś widząc, jak was pycha onych mężów gubi,
Zlituje się i, z wstrętem przyjąwszy ich zgraję,