Strona:PL Ajschylos - Cztery dramaty.djvu/96

Ta strona została przepisana.

WIDMO DAREJOSA.
O z wiernych najwierniejsi, rówieśnicy mojej
Młodości, starce perscy! Jakimż to się znoji
Ma ziemia strasznym znojem, że płacze w żałobie,
Rozdziera się i szarpie? Widząc tu przy grobie
Małżonkę, wzdyć się trwożę, choć wdzięcznie jej dary
Przyjmuję. A i wy tu jęczycie bez miary,
Śród szlochów wzywający mojego imienia.
Nie łatwo się wydostać z mogilnego cienia,
Podziemne bowiem bóstwa chętniej zdobycz biorą,
Niż z rąk ją wypuszczają. Przecież stopą skorą
Przybywam, gdyż i w grobie-m swą władzę zachowaj
Lecz spiesz się, by o zwłokę kto mnie nie strofował,
Opowiedz, jakież dzisiaj świeżych nieszczęść brzemię
Przygniata ukochaną moich Persów ziemię?
CHÓR.
Boję się ócz k’tobie wznieść
I mówić o klęsce się boję,
Tak miesza dawna mnie cześć.
WIDMO DAREJA.
Wszak poruszon twymi jęki, porzuciłem łoże swoje,
Więc się w długich nie gub słowach! Poniechawszy te bojaźnie,
Przestań zwlekać, wyjaw wszystko, krótko, zwięźle i wyraźnie,
CHÓR.
Przecież nie puszcza mnie lęk —
Mówić się lękam, mój książę,
O sprawach, rodzących jęk.
WIDMO DAREJOSA.
Więc jeżeli serca wasze dawna cześć i trwoga wiąże,