Strona:PL Ajschylos - Oresteja I Agamemnon.djvu/19

Ta strona została uwierzytelniona.

Złowróżbny go owiał dech!
Ziejący żądzą zbrodni,
Z sumieniem nie wchodzi już w targ,
Bo kogo raz już opanował grzech,
W tym-ci zuchwałość ponadmiar wyrasta.
Wojnę poczęła niewiasta,
A dla tej wojny
I by zwycięstwo dać swej flocie,
W spokojnej,
Ponurej
Ochocie
Stał się mordercą swej córy.

Ten płacz i żal jej — nacóż się on zdał?
Ku rodzicowi zanoszone prośby,
Ni czar dziewiczych lat
Od tej straszliwej kośby
Nie powstrzymały żądz bitewnych chwał.
Poczęli modły, krwawy rozkaz padł —
Ku miłosierdziu ojciec się nie nagnie:
Gdy ją kładziono, by jagnię,
W ofiarnem płótnie
Śród śmiertelnego ołtarza,
Na wargi
Okrutnie
Sam zważa,
By klątw nie rzuciły, ni skargi[1]!

Oniemiona,
Gdy jej z łona
Precz szafranowe pozdzierano szaty,
Spojrzeń strzały,
Wzrok omdlały
Na swoje rzuci katy.

  1. by (wargi) klątw nie rzuciły, ni skargi. — Słowo przekleństwa, rzucone podczas obrządku religijnego, narusza i unicestwia jego znaczenie: obrządek religijny może się odbywać tylko w zbożnej ciszy. Oprócz tego słowo przekleństwa jest szczególnie groźne w ustach umierającego, bo wywołuje Erynje.