Strona:PL Ajschylos - Oresteja I Agamemnon.djvu/34

Ta strona została uwierzytelniona.

Nie bacząc, wbrew przyganie byłam-ci gotowa
Objaty złożyć bogom odrazu. Po mieście
Okrzyki się podniosły — zwyczajnie niewieście,
Pochopne wesołości — a pośród ołtarzy
Ofiarny, wonny ogień kadzideł się jarzy.
Lecz pocóż słów mi twoich? Za chwilę sam książę
O wszystkiem mi opowie. A teraz podążę,
Ażeby jak najlepsze zgotować przyjęcie
Mężowi, który idzie. Bo, powiadam święcie,
Cóż może być milszego dla oddanej żony
Ponad to, gdy z wyprawy wraca ocalony
Małżonek w bramy domu? Idź, powiedz królowi,
By śpieszył się! Gród cały hucznie go pozdrowi,
A w domu wierna żona niecierpliwie czeka
Tak, jako ją zostawił. Wszelakiej daleka
Zdrożności względem niego, tylko złemu wroga,
Ni pies, u domowego warowała proga.
Tak! W niczem niezmieniona, precz od myśli zdradnej,
Choć długie przeszły lata, pieczęci mu żadnej
Nie naruszyła. Owszem, miłosne rozkosze
Z kim innym tak jej obce — powiedzieć mu proszę! —
Jak obcą i nieznaną jest sztuka barwienia
Żelaza — i w tem, myślę, zbyt się nie przecenia
Kobieta, jeśli prawda w jej słowie się mieści.

(odchodzi)

PRZODOWNIK CHÓRU:
Słyszałeś, co ci rzekła. Nad ten mózg niewieści
Zapewne nikt ci sprawy jaśniej nie wyłoży.
A teraz powiedz, pośle, czy zdrowy i hoży
Powraca tutaj ku nam, wraz z wojskami swemi
Menelaj, luby władca tej ojczystej ziemi?
POSEŁ:
Nie umiem kłamstwa mieszać z radością, jeżeli
Nie wolno z niej obdzierać drogich przyjacieli.