Strona:PL Ajschylos - Oresteja I Agamemnon.djvu/42

Ta strona została uwierzytelniona.

Przyznaję najwyraźniej:
Rozumnyś mi nie był wódz,
Który roztropnie ku swym celom zmierza,
Gdyś, nazbyt ochoczy,
W sprawie Heleny
Przygotowywał bój.
Życie najbliższych było ci bez ceny,
Ofiarą ich chciałeś zmóc
Niechętliwego żołnierza,
Wiodąc na straszny go znój,
Na skon!
Lecz dziś śród naszych łon,
Gdy trudne dzieło dobiegło już końca,
Życzliwość znajdziesz radosną.
A wzrok badawczy twój
Rozpozna niebawem,
Kto się tu rządził prawem,
Kto jego był obrońcą,
Kto zaś w tem mieście twem
Parał się z złem,
Przez kogo grzechy tu rosną.
AGAMEMNON:
Nasamprzód memu Argos i ojczystym bogom
Godziwe pozdrowienie! Przez nich widzę drogą
Mą ziemię, przez nich karę słuszną Priamowy
Otrzymał gród. Zaiste! Nie pustemi słowy
Głoszono tu wyroki na twierdzę Iljonu:
Do urny śmiercionośnej, rozstrzygając skonu
Rozlicznych mężów sprawę, rzucili bogowie
Swe gałki, zaś do drugiej, przynoszącej zdrowie,
Nadzieja przystąpiła z próżnemi rękoma.
Dotychczas jeszcze miasta pożoga widoma,
Tlą jeszcze się ofiary nieszczęścia. Niedługo