Strona:PL Ajschylos - Oresteja I Agamemnon.djvu/48

Ta strona została uwierzytelniona.

A teraz niechaj zadość twej woli się stanie:
Do domu swego wkroczę po kraśnym dywanie.
KLITAJMESTRA:
Jest morze — a któż morze to wyczerpie do dna?
W purpury sok przemnogi głębia jego płodna,
W kosztowny płyn, stworzony, by barwił nam szaty.
Dziękować bogu, dom nasz, w dobytek bogaty,
Nie zaznał, królu, nigdy, co znaczy ubóstwo —
Nie jedną, ale tkanek zdeptałabym mnóstwo
Za cenę twego życia, gdyby mi tak wróże
Uczynić rozkazali. Drzew liściwia duże
Z zdrowego wyrastają korzenia i tonią
Swych mroków dom od spieki Syrjuszowej bronią[1].
Po zimie ty nam wiosnę przynosisz, w ogniska
Naszego stając progach. Gdy Zeus wyciska
Sok winny z cierpkich jagód, słoneczne upały
Miłemu ustępują chłodowi — wspaniały,
Zwycięski bohaterze, tyś dla nas tym chłodem!

(AGAMEMNON przekracza progi pałacu, za nim KLITAJMESTRA, mówiąca)

Zeusie, o Zeusie, nie daj się z zawodem
Mym chęciom spotkać dzisiaj! Coś zamierzył, boże,
Niech dzisiaj się wypełni w tym królewskim dworze!

(wychodzi)
(scena się opróżnia; pozostaje tylko KASANDRA, stojąca na rydwanie i CHÓR starców)

CHÓR: Czemu precz się już nie ruszy
Ten widziadeł straszny tłok,
Co lękliwej mojej duszy
Niepokoi wzrok?
Nieproszone słowa wieszcze
Czemu ciągle jeszcze
Nie przestają brzmieć?

  1. od spieki Syrjuszowej bronią. — Syrjusz uważany był przez Greków za najjaśniejszą gwiazdę na niebie i za znak największych upałów letnich.