Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T1.djvu/71

Ta strona została uwierzytelniona.
—   71   —

nie zawsze była zbyt uczciwa... trzeba to przyznać... lecz nigdy nie była niezręczna. Ta zaś, jaka mi Wasza Królewska Mość proponuje, jest nieuczciwa i niezręczna równocześnie.
— Nieuczciwa?.. jakto?...
— Najjaśniejszy Panie... wszakże zawarłeś traktat z Kromwellem.
— Tak jest... nawet na traktacie tym Kromwell podpisał się nade mną.
— Ha... dlaczegóż Najjaśniejszy Pan podpisywał tak nisko?... Pan Kromwell znalazł dobre dla siebie miejsce, zabrał je, jak swoje... To już taki jego zwyczaj. Powracam więc do Kromwella. Zawarłeś, Najjaśniejszy Panie, traktat z nim, to jest z Anglią; bo w chwili podpisywania traktatu, pan Kromwell reprezentował Anglję.
— Kromwell umarł.
— Czy naprawdę?...
— Bezwątpienia... przecież nastąpił po nim syn jego, Ryszard... a nawet i ten już abdykował.
— Właśnie!... Ryszard dziedziczył po śmierci Kromwella, Anglia po abdykacji Ryszarda. Traktat jest częścią spadku, bez względu na to, czy spadek ów znajduje się w rękach Ryszarda czy Anglji... i wartość zawsze ma jednakową, tak dobrą dziś jak i dawniej... Pocóż go łamać?... Czy się dzisiaj co zmieniło?... Jesteś, Najjaśniejszy Panie, sprzymierzeńcem Anglji, a nie Karola... Być może, iż z punktu widzenia rodzinnego nie było to bardzo uczciwe sprzymierzać się z ludźmi, co ścięli głowę wujowi Waszej Królewskiej Mości, ale było to bardzo zręczne, bo nas uwolniło od kłopotów wojny zewnętrznej, która w czasie frondy byłaby bardzo niepożądana. Dziś, wysyłając posiłki, narazilibyśmy się także najniepotrzebniej, zawikłalibyśmy się tylko... i dlatego to nazywam zmianę obecnego naszego trzymania się na uboczu niezręczną i nieuczciwą.
— Nie mogę przecież zabronić szlachcie mojej, aby udała się do Anglji, gdy taka będzie jej wola!..
— Przeciwnie!... należy zabronić... a przynajmniej zastrzec