Podczas bytności Raula w Luxemburgu, Athos udał się rzeczywiście do Plancheta, dla zasięgnięcia wieści o d‘Artagnanie. W sklepie Plancheta gwar panował wielki; robiono spis inwentarza.
Athos zapytał nader uprzejmie, czy nie możnaby pomówić z panem Planchet. Odpowiedziano mu, że pan Planchet kończy pakować swoje kufry.
Słowa te dziwnie uderzyły słuch Athosa.
— Jakto, swoje kufry? — zapytał; pan Planchet wyjeżdża?
— Tak, panie, natychmiast.
— Zechciejcie tedy, panowie, kazać go uprzedzić, że pan hrabia de la Fere życzy sobie pomówić z nim na chwilę.
Usłyszawsy to nazwisko, jeden z chłopców, który widocznie słyszał je nieraz wymawiane z największym szacunkiem, oddalił się, by zawiadomić Plancheta.
Stało się to wtedy właśnie, gdy Raul, oswobodziwszy się nareszcie, po bolesnem zajściu z Montalais, wchodził do sklepu korzennego.
Planchet nadbiegł z pośpiechem.
— A! panie hrabio — zawołał — co za radość! jakaż to szczęśliwa gwiazda sprowadza hrabiego?
— Mój drogi Planchecie — odezwał się Athos — przychodzimy, by dowiedzieć się od ciebie... Lecz w jakiemże zamiesza-