— Omyłka, mój kochany Baisemeaux!.. — odrzekł spokojnie Aramis — zdaje się, że onegdaj miałeś słuszność!
— Z jakiego powodu?... — zapytał gubernator.
— Z powodu tego rozkazu uwolnienia, kochany przyjacielu!
— Wytłumacz mi to, panie! chciałem mówić, wasza ekscelencjo — rzekł gubernator, zadyszany z bojaźni i zdziwienia.
— Rzecz bardzo prosta!... przypominasz sobie, kochany panie de Baisemeaux, że przysłano ci rozkaz uwolnienia?
— Tak, dla Marchialego!
— Nieprawdaż, że obydwu nam się zdawało, że to było dla Marchialego?
— Bez wątpienia! Jednakże przypomnij pan sobie, że ja nie chciałem w to wierzyć, że wątpiłem, i że to pan do tego mię zmusiłeś!
— O! jakiegoż to wyrazu używasz, kochany panie Baisemeaux!... zobowiązałem cię tylko i nic więcej.
— Zobowiązałeś, wasza ekseclencjo! tak! zobowiązałeś mię, żem ci go oddał i wywiozłeś go w swojej karecie!
— Otóż widzisz! kochany panie de Baisemeaux, była to omyłka, sprostowano ją w ministerjum, i przywożą ci rozkaz królewski, uwolnienia... Seldona, tego biednego Szkota, wiesz?
— Seldona! czy jesteś, wasza ekscelencjo, tym razem pewny?
— Najpewniejszy! czytaj sam.
I Aramis podał mu rozkaz.
— Ależ — rzekł Baisemeaux. — Rozkaz ten już był w mojem ręku! Ten sam, który widziałem już onegdaj, poznaję go po plamie atramentu.
— Nie wiem, czy to ten sam, czy nie, ale to pewne, że ci go teraz przynoszę!
— Ależ ten drugi?
— Kto drugi?
— Marchiali?
— Przywiozłem ci go napowrót!
— O! to dla mnie niedostateczne; ażebym go przyjął, potrzeba na to osobnego rozkazu.
Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T5.djvu/45
Ta strona została uwierzytelniona.
— 45 —