Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T5.djvu/84

Ta strona została uwierzytelniona.
—   84   —

— Zrozumiejmy się dobrze, parnie Fouquet — rzekł król wyniośle. — Nie żyje już w tych czasach, kiedy zabójstwo było jedynym środkiem dla króla. Ja mam parlamenty, które sądzą w mojem imieniu, i rusztowania, na których wykonywają moją najwyższą wolę.
Fouquet zbladł.
— Ośmielę się zwrócić uwagę Waszej Królewskiej Mości, że jakikolwiek proces w tej mierze będzie wieczną hańbą dla tronu! Nie wydaje mi się dobrem, aby łaskawe imię Anny Austriackiej przechodziło przez usta ludu, otwarte już do drwinek.
— Ale trzeba, aby sprawiedliwość była wykonaną, mój panie.
— Dobrze, Najjaśniejszy Panie! ale krew królewska nie może płynąć na rusztowaniu.
— Krew królewska! i ty wierzysz temu? — zawołał król z wściekłością, tupiąc nogą. — To podwójne urodzenie jest bajką i wymysł ten jest największą zbrodnią pana d‘Herblay, i te zbrodnie chce ukarać, bardziej niż gwałt i zniewagę.
— Ukarać śmiercią?
— Śmiercią! tak, panie!
— Najjaśniejszy Panie! — rzekł ze stanowczością Fouquet, którego głowa długo schylona, podniosła się z szlachetną dumą. — Jeżeli się podoba, Wasza Królewska Mość każesz ściąć głowę Filipowi, księciu Francji, swemu bratu, to należy do Waszej Królewskiej Mości, i zapewne poradzisz się w tem Anny Austrjackiej, matki Waszej Królewskiej Mości. To, co każesz, będzie słusznem, nie chcę się więcej w to mieszać, nawet dla zaszczytu korony Waszej Królewskiej Mości. Ale proszę Waszej Królewskiej Mości o jednę łaskę!
— Mów — rzekł król, zmieszany ostatniemi słowami ministra — czego żądasz?
— Łaski dla pana d‘Herblay i dla pana du Vallon!
— Moich zabójców? O! spodziewałem się, że będziesz prosił o łaskę dla swoich przyjaciół.
— Nie będę zwracał uwagi Waszej Królewskiej Mości na to, że gdyby pan d‘Herblay chciał być zabójcą, mógłby zabić