Ale inne bojaźni muszę wyznać szczerze:
Gdy wspomnę Lubomira, wielki mnie strach bierze, —
Może nagle przyjechać w tak znaczącej porze.
I cóż ztąd?
On się dawniej kochał w Pannie Florze.
Ha! tém gorzej dla niego!
Ona go kochała.
Cóż ztąd, powtarzam jeszcze?...
I słowo mu dała;
Ma zatem prawo...
Ależ tak śmiesznym nie będzie,
Stanąć jak współzawodnik w jednym ze mną rzędzie?
Wielka by śmiałość była, temu nikt nie przeczy,
Lecz miłość... zaręczenie... a podobno rzeczy...
Miał co miał, zaręczony czy nie zaręczony,
Niech sobie Pan Lubomir innéj szuka żony.
Zapewne. Jednak jeśli powiedzieć się godzi,
W każdym razie ostrożność nic nam nie zaszkodzi;
Zwłaszcza, że bardzo łatwo Księciu Panu będzie,
Mając w swojem znaczeniu tyle związków wszędzie,
Wyrobić najspieszniejsze rozkazu wydanie,
By Lubomir od pułku jechać nie był w stanie.