Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom I.djvu/041

Ta strona została skorygowana.
Geldhab (z ironią)

Czy tak?


Lubomir.

Wszakżeto rok drugi,
Jak on szuka posagu, by opłacić długi.


Geldhab.

Zazdrość, zazdrość.


Lubomir.

Nareszcie, wszak uczą przykłady,
Jakie u wielkich panów w małżeństwie zasady;
Niechaj gdziebądź dla córki ojciec brzęknie złotem,
Najpierwiej pan usłyszy... pędzi orła lotem,
O sto mil się oświadcza ufny w urodzenie,
A jak przejrzy zapisy, kocha się szalenie.


Geldhab.

Mądrze myślą, — pieniądze nie są mary płoche.


Lubomir.

Wszak i ja mam majątek.


Geldhab.

Szarpnąłeś go trochę.


Lubomir.

Dałem pół dla ojczyzny, sam poszedłem służyć,
Siebie i majętności możnaż lepiej użyć?


Geldhab

Pięknyto morał, ale...


Lubomir.

Dość jeszcze zostało
I dla mnie i dla Flory.


Geldhab.

Wszystko jest za mało
Przy tytule Książęcym, przy tej wielkiej sławie:
Mieć wielką mitrę w herbie, być wielkim w Warszawie.