Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom I.djvu/067

Ta strona została skorygowana.
Geldhab.
(czytając list, tyłem odwrócony do Flory)

Ach! (kłania się)
Ach! (kłania się)


Flora (zawsze się kłania).

Albo!


Geldhab (kłania się).

To łaski za wiele.

(kończy list głośno)

„Do nóg upadam. Książe.“ (kłania się).
A, bardzo dziękuję,


Flora (nizko się kłania).

Nareszcie czasem.

(Powtórnie kłania się; obraca się ku ojcu).


Geldhab.
(składając list, obraca się z ukłonem do Flory, i mówi do siebie)

Mości Książe! wielce czuję...

(postrzegając się, czas krótki zadziwienia).

Ach Florko, czytaj, (całuje ją)
czytaj... jak ci się (daje list)
podoba?


Lokaj.

Pan Piórko.


Geldhab.

Prosić, prosić.
(do siebie) To wielka osoba.

(do Flory)

Idź do siebie, ciesz się, ciesz, wszystko już skończono,
I w dni kilka powitam Jaśnie Oświeconą.

(patrząc za nią)

Księżna, Księżna, jak ulał... córeczka kochana!

(Flora odchodzi).