Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom I.djvu/073

Ta strona została skorygowana.
Lisiewicz.

Jednak...


Geldhab.

Zważaj...


Lisiewicz.

Lecz...


Geldhab.

Pozwól...


Obydwa (razem.)

Ach, dajże mi gadać.


Major.

Ech tam do licha, ciszej!


Flora (zatykając uszy)

Co za krzyk, o nieba!




SCENA  VIII.
Geldhab, Flora, Major, Lisiewicz, Lubomir.


Lisiewicz.

Lubomir! Ach Geldhabie, umierać potrzeba!


Lubomir (do Majora.)

Znajduję cię nareszcie, drogi przyjacielu,
Niepotrzebnieś mi służył wśród przykrości wielu.
Nadzieja mnie zawiodła, wszystko się odmienia,
Spadła z oczu zasłona i znikły marzenia.
Flora blaskiem znikomym znaczenia ujęta,
Odrzuca stałą miłość, przysiąg nie pamięta.
Chociaż me serce wzgardę nader wielce czuje,
Jednak nad jej zbłąkaniem więcej się lituję;
Bo gdzie przyszłość oparta na wielkości chwale,
Tam krótka bywa radość, a zbyt długie żale.
Lecz na cóż raz wzgardzone powtarzam uwagi?