Ale...
Ale zrobisz ciasta.
Ale ja, Panie Majorze, dalibóg nie umiem.
Zrobisz; ja każę i basta. Jest więc i drugie. Dobrze nam się wiedzie.
Trzebaby jeszcze przy stole jakiej rozrywki damom.
Muzyczki? Co mówicie?
Zapewne, czegoby trzeba!... ale zkąd?
Zkąd? Grześ i Rembo trąbią doskonale.
Nie uchodzi, nie uchodzi.
O, dajno pokój, Kapelanie; wszystko nie uchodzi.
Ale zmiłuj się, Majorze, wszystkie do jednej, wystraszysz z własnego domu.
Czém, czém u diabła? Nie trąbiąże walca doskonale? Niech im tylko czasem Kapelan w takt głową kiwnie, a zobaczycie jak wytrąbią gładko. Ale co za myśl nagle mi przychodzi!... wybornie, przedziwnie!... Ty, ty, Rotmistrzu, musisz się tem zająć: każ postawić pod oknami jadalnego pokoju... postawić... wiesz co? zgadnij!... moździerzyk nabity... Jak krzykną: wiwat damy! rym! z moździerza.