Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom I.djvu/204

Ta strona została skorygowana.
Major.

Przykrą czasem bywa ta żołnierska otwartość.

Zofia.

I owszem.

Major.

I owszem? (na stronie). Rzecz dziwna! dziewczyna młoda, ładna a rozsądna... rzecz dziwna! (do Zofii). Ale, moja panienko, nie mówiąc do ciebie, wiele bardzo idzie za mąż dla zyskania wolności... wolności... rozumiesz Waćpanna, jak ja to rozumiem? Jeślim więc na męża niestworzony, to témwięcej na takiego, coby cierpiał pewne figle.

Zofia.

Zbytecznej wolności, wolności bez granic nie pragnę, ale i niewoli w małżeństwie nie spodziewam się znaleść; wzajemne we wszystkiém obowiązki rządzić powinny.

Major.

Bardzo rozsądnie. (na stronie). I chce pójść za mnie... rzecz dziwna! (do Zofii) Z tém wszystkiém... ja myślę... że potrzebaby...

Zofia (śmiejąc się)

Wyraźnie, wyraźnie, kochany wuju.

Major (na stronie)

Rozsądna!... chce pójść za mnie, żal mi ją zmartwić.

(do Zofii)

Bo widzisz moja Zosiu, że...

Zofia.

Na co przyczyn szukać? nie znasz mnie jeszcze