Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom I.djvu/234

Ta strona została skorygowana.
Porucznik.

Żadnej.

Zofia.

Rozłączyć się musimy?

Porucznik.

Na zawsze.

Zofia.

Odkryj mu miłość naszę.

Porucznik.

Nie mogę. Cóż za cel? Major odstąpiłby pewnie ale będzieszże przez to moją?

Zofia.

Może matka...

Porucznik.

Nie zwódźmy się; nigdy nie zezwoli. W czasie i pomocy przyjaciela, pokładałem nadzieję; wszystko mnie zawiodło. Mamże cię za sobą w nieszczęście pociągać? rożnić z rodziną? Nareszcie nie Majora, to Smętosza zostaniesz żoną.

Zofia.

Okropnie.

Porucznik.

Odjeżdżam.

Zofia.

Kiedy?

Porucznik.

Tej godziny.

Zofia.

Już, już tak prędko.

Porucznik.

Mamże być świadkiem...

Zofia.

Nie kończ, nie kończ. Jedź, uchodź, Edmundzie!

Porucznik.

Nasza tajemnica wiecznie nią zostać dla Majora powinna. Kapelan wie tylko i ten jedzie wraz ze