Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom III.djvu/248

Ta strona została przepisana.
Urszula.

Pisz, pisz siostro. Trochę wolniej, Mości Towarzyszu.

Doręba.

Dobroci, która słodsza nad miód, głaszcze i rozgrzewa dusze otaczające ciebie — ufny, mówię, w te wszystkie wielkie przymioty, otworzę ci serce moje; powiem przypadki i nieszczęścia życia całego, wyznam zamiary i nadzieje moje, ale jednej łaski śmiem się wprzód domagać. Racz mi jej nie odmówić.

Urszula.

Niech ją słyszę, nieszczęsny młodzieńcze.

Doręba.

Abym przed tobą tylko samą złożył wyznania moje.

Urszula.

Przedemną samą?

Barbara.

To być nie może.

Urszula.

Byćby mogło, ale nie widzę, że się tak wyrażę, nieodzownej potrzeby.

Doręba.

O tej się przekonasz, jeśli zadość uczynisz żądaniu mojemu. Wszak zawsze zostaje wola twojej niezmierzonej roztropności kazać mi powtórzyć w obliczu całego miasta, to, co pałam wyjawić ci w tej chwili.