Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom IV.djvu/232

Ta strona została przepisana.
Janusz.

Wziął panią Szambelanową za klucznicę.

Szambelanowa.

Idź Waćpan i zawołaj tu Helenę. — Nous verrons!

Janusz.

Tak, zawołaj, kiedy ma pałasz i już raz dobył go na mnie; ledwie że uciekłem, powoli.

Szambelanowa.

Mój pierwszy mąż ś. p. Jenerał-Major Tuz byłby powiedział: ne fait rień.

Janusz (przy oknie).

O! O! patrz Pani, w rękę pocałował.

Szambelanowa.

Nic nie znaczy, może ją o co prosi.

Janusz.

Diabła tam prosi! dziękuje, dziękuje, Mościa Dobrodziejko, ja ztąd widzę.

Szambelanowa.

Jednak Helena będzie żoną Pana, wcześniej, później trochę.

Janusz.

Jakto później? tego sobie nie życzę.





SCENA VIII.
Szambelanowa, Janusz, Szambelan.
Szambelan (nucąc podskakuje jak zawsze).

Cóż, Wielki Ochmistrzu, gdzie jest nasz Sułtan?

Szambelanowa.

Powiedz, czego się śmiejesz?