Ach Antonio, wyrzutów ci nie robię, ale ileż ty nam zgryzot nie sprawiłeś! Porzuciłeś nas tajemnie i przez trzy lata, niegodziwy, ani słowa wiadomości nie dałeś o sobie.
Alboż to moich głupstw tylko tyle?
Zrazu ojciec czas długi nie przestawał ci złorzeczyć, później nie chciał wspominać, na końcu tylko płakał.
Z duszy, serca chciałbym mu wynagrodzić sprawione zmartwienia.
Chciałbyś? Alboż to nie od ciebie zależy?
Sam nie wiem.
Wszystko przebaczył, powiadam, długi twoje popłacił i pisał za tobą na wszystkie strony. — Ale powiedz mi, co się z tobą działo? gdzież byłeś? jak żyłeś? co robiłeś? —
Ha, gdzie byłem? co robiłem? jak żyłem? słuchaj.
Jedna suknia, pończoch para,
Trzy bajoki i gitara,
Wszystko było com wziął z domu,
Kiedym drapnął pokryjemu —
Ale miłość w sercu biła,
Miłość w podróż mnie wabiła.
Dla miłości jawnie, skrycie
Poświęcałem moje życie: