Nie, nie. Trzeba abyś Pani, nie dając żadnego objaśnienia, stanowczo moją rękę odrzuciła.
Nie chcę.
A ja Pani teraz powiem otwarcie: Pani masz rozum, ale nie masz rozsądku. Pani myślisz, że masz silny charakter a masz tylko upór. Pani napiętrzyłaś, z ułamków źle zrozumianych książek, opinię o świecie, a świata nie znasz. Dąsy, zazdrości, kłótnie, zgody, wszystko to może być katechizmem zakochanéj pary... nie przeczę, — ale teraz nie jest na czasie i krótko mówiąc... Albo Pani dasz się powodować moją radą, albo wszystko wyjawię... bo już nakoniec i świętemu zabrakłoby cierpliwości — i rozwiążę od razu tę za długą już komedyę.
Dowiedziałam się dziwnych rzeczy od naszego szanownego profesora.
Pani. — Zmiłuj się.
Wszystko opowiem, ale chciałabym pierwéj sam na sam rozmówić się z Panem profesorem.
Ustąpmy się, chodźmy. Jestem bardzo ciekawy.