Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom VII.djvu/025

Ta strona została skorygowana.

kochać Panny Anieli?! O śliczna! o miła! o dobra Panna Aniela!

Aniela.

Nie, nie... tego nie przeczytam. (Odczytując zbliża się powoli ze spuszczoną głową ku Dolskiemu, biorąc go za Jenialkiewicza.) Proszę Wujaszka...

Dolski (czytając przez jéj ramię).

„Miłość“.

Aniela.

Ach!

Dolski.

O la Boga! przestraszyłem Panią... przepraszam.

Aniela.

Niéma czego... moja wina.

Dolski.

Och, nie — Pani winną być nie możesz.

Aniela.

Mogłam patrzeć przed siebie.

Dolski.

Ja powinienem był ostrzedz, usunąć się, wyjść nareszcie, ale przyznać się muszę, że jakaś niepojęta władza trzymała mnie w miejscu... tak mi tchy zaparło, że nie byłbym wymówił słowa, gdyby było szło i o życie, a cóż dopiero żeby ciebie Pani oddalić od siebie.

Aniela.

Nie mniéj byłabym pomocy wezwała.

Dolski.

Ach, ale nie tak, nie z takiém poufném zbliżeniem się, nie takim dźwiękiem głosu... O! to była