Ta strona została przepisana.
Gdański (p. k. m.).
Prawda — po co? — Macieju, szkoda że ty taki głupi.
Maciej.
O proszę Jemgoszci, są głupszejsi odemnie.
Gdański.
Doprawdy?
Maciej.
Ot nasz Ignaczy — ożenił się, teraz szobie palcze gryżie.
Gdański.
Dlaczego gryzie?
Maciej (na stronie mrugając).
Bo żonka młoda, firtacz się lubi, a on żażdroszny. Choczbym ja żawsze miał szposzób na żonę, niechby tam była jaka bądź.
Gdański.
Jakiżto szposzób, mądry Maciusiu?
Maciej (pokazując bicie).
Szmarować, szmarować, żawsze szmarować, proszę ja Jegomoszci... a dobrze się pojedzie.
Gdański (do siebie p. k. m.).
Smarować... hm!.. nieuchodzi... prostak.
Hermenegilda (wchodząc, do Macieja).
Cóż to? — W pół rozebrany chodzisz po pokojach? — Wieleż to razy trzeba ci powtarzać, abyś zawsze o pierwszej był już w liberyi i w przedpokoju. Lada chwila może kto z wizytą przyjechać Słyszałeś? (Maciej odchodzi.)