Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom VII.djvu/258

Ta strona została przepisana.
Paulina.

Wszystko za późno.

Zdzisław.

Paulino, Paulino!
Jakim występkiem, jaką ciężką winą
Ściągnąłem na się ten ogrom boleści?
Czyliż twe serce litości nie mieści?
Spojrzyjże na mnie... czytaj na mém czole
Te w samo życie ryjące się bole.

(Paulina, która dotąd odwracała oczy, spogląda na niego.)
Paulina.

Zdzisławie... (wstrzymując się) Cierpiałeś wiele...
Twe cierpienia z tobą dzielę...
(jakby do siebie na stronie)
Cóż je wynagrodzić może?...
Ach zbłądziłam... O mój Boże!..

Stefan (wchodząc).

Pana Zdzisława proszą tam Panowie.

Zdzisław.

Ach zaraz, zaraz. (Stefan odchodzi)
Ogień w mojéj głowie,
Ogień w moich piersiach, ogień w sercu, w duszy,
Chciałem się pomścić téj srogiéj katuszy;
Wszystkiém czém mogłem draźniłem żal w sobie,
Ale daremnie. Poznałem przy tobie
Żeś ty mą duszą, méj duszy nie zmienię.
Nic nie chcę wiedzieć, uniosę cierpienie,
Jak skarb najdroższy w mém życiu zagrzebię,
Bo to cierpienie dane mi przez ciebie.
Żegnam cię... jadę.