Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom VII.djvu/298

Ta strona została przepisana.
Laura (na stronie).

Przecie! (głośno) Jeżeli więc dobrze zrozumiałam, Pan nie życzysz sobie, aby układy z kuzynką przyszły do skutku, bo... bo...

Karol.

Bo ciebie, ciebie kocham, bo tobie chcę życie moje poświęcić.

Laura.

Tak!.. tak!..

Karol.

Powiedz, że się nie gniewasz.

Laura.

Gniewać się niema za co.

Karol.

O Lauro!

Laura.

Ale jakąż drogą myślisz Pan dojść do celu — Co robisz? — Co zrobiłeś? (Karol spuszcza głowę) Nie miałeś czasu rozmówić się z ojcem, nie śmiałeś... ale mogłeś napisać... próbować przynajmniéj, mogłeś także udać się listownie do kuzynki, odwołać się do jéj serca... możeby cię zrozumiała.

Karol.

Prawda, prawda, nic nie zrobiłem... jestem jak odurzony... rady sobie dać nie mogą... ale nie, nie... dam sobie radę... mam zamiar, projekt.

Laura.

Jaki?

Karol.

Jeżeli się uda, nic wprawdzie stanowczego nie osiągnę, ale zyskam na czasie... będę mógł działać... będę mógł z Tobą Pani pojechać do Berlina.