Nie będzie jego żoną, ja to wiem, ale nie wiem kiedy moją będzie.
Od Jegomości.
Kartka do mnie?
Co tam słychać?
Źle, odmówił.
Nie mówiłam, stary dla siebie ptaszka chowa, ale z tego nic nie będzie.
„Ponieważ odmówiłem i odmawiam jeszcze raz stanowczo Panu Marskiemu rękę Panny Klary Mileckiej, zostającéj pod moją opieką, nie widzę powodu, abyś Pan nadal zaszczycał mój dom bytnością swoją, inaczéj wystawisz się na nieprzyjemności. — Kasper Kokoszkiewicz m. p.“
Położenie nie tak łatwe do rozwiązania jak się zdaje; muszę przeto cały stan interesu objaśnić wam dokładnie, słuchajcie więc cierpliwie. Trzech było nas przyjaciół: nieboszczyk twój ojciec Klaro, Kokoszkiewicz i ja. Twój ojciec wywędrował za granicę, dorobił się majątku, pojął żonę i owdowiał; chcąc nareszcie z małoletnią córką do rodzinnego wrócić kraju, niespodzianie w drodze umarł.